odkąd byłem dzieckiem, byłem bardzo wrażliwy na ideę – w sposób, w jaki inni ludzie wydają się odczuwać dopiero po żałobie lub jakimś szokującym nieoczekiwanym wydarzeniu – że ludzki intelekt nie jest w stanie wreszcie zrozumieć świata: wszystko jest sprzecznością i paradoksem, i nikt tak naprawdę nie wie wiele na pewno, jakkolwiek głośno wyznają coś przeciwnego.,

jest to niewygodny sposób myślenia i w rezultacie zawsze czułem potrzebę zbudowania w moim umyśle pudełka konceptualnego na tyle dużego, aby zmieścić świat. Większość ludzi zdaje się mieć talent do zaprzeczania lub ignorowania życiowych sprzeczności, ponieważ wymagania pracy i życia przejmują je. Albo zakochują się w ideologii, być może religijnej lub politycznej, która wydaje się czynić świat zrozumiałym miejscem.

nigdy nie byłem w stanie wspierać żadnej ze strategii. Poczucie wkraczania w chaos psychiczny zawsze czaiło się na krawędzi mojego życia., Może dlatego w wieku 27 lat popadłam w ostrą depresję i nie wyzdrowiałam przez kilka lat.

konsekwencją tego była moja pierwsza książka, pamiętnik o zapachu suszonych róż. Podczas badań przeczytałem pracę psycholog Dorothy Rowe, cichej, niemal sekretnej wyznawczyni filozofii buddyjskiej.

poprzez pisanie Rowe ' a po raz pierwszy natknąłem się na Alana Wattsa, który brzmiał jak mało prawdopodobny filozof. Jego nazwisko nawiązywało do wizerunku sprzedawcy artykułów papierniczych na małym, regionalnym osiedlu przemysłowym., Ale dzięki Wattsowi i jego pisarstwu byłem bezpośrednio narażony na idee buddyzmu zen. Na początku byłem podejrzliwy, postrzegając buddyzm Zen jako religię, a nie filozofię. Nie interesowały mnie Cztery Szlachetne Prawdy, czy Ośmioraka ścieżka, a na pewno nie wierzyłem w karmę czy reinkarnację.

mimo wszystko przeczytałem kilka książek Wattsa. Wywarły na mnie znaczący wpływ., Znaczenie Szczęścia (1940) i mądrość niepewności (1951) uderzają w jego twórczość i podkreślają to, czego Rowe już mnie uczył: że życie nie ma wewnętrznego znaczenia, podobnie jak utwór muzyczny ma wewnętrzny sens. Życie było, w mowie zen, yugen-rodzajem podwyższonej bezcelowości.

słowo „Zen” jest japońskim sposobem wymowy „chan”, który jest chińskim sposobem wymowy Indyjskiego sanskrytu „dhyana” lub „sunia”, co oznacza pustkę lub pustkę., To jest podstawa samego zen – że całe życie i Egzystencja opiera się na pewnego rodzaju dynamicznej pustce (pogląd wspierany obecnie przez współczesną naukę, która widzi zjawiska na poziomie subatomowym wyskakujące i wychodzące z istnienia w pianie kwantowej).

w tym ujęciu nie ma rzeczy, nie ma różnicy między materią a energią. Przyjrzyjcie się czemukolwiek wystarczająco uważnie – nawet Skałce czy stołowi – a zobaczycie, że jest to wydarzenie, a nie rzecz. Tak naprawdę wszystko się dzieje. To również jest zgodne z nowoczesną wiedzą naukową. Co więcej, nie ma tu mnogości wydarzeń., Jest tylko jedno wydarzenie, z wieloma aspektami, które się rozwija. Nie jesteśmy oddzielnymi ego zamkniętymi w torbach ze skórą. Wychodzimy ze świata, nie w niego. Każdy z nas jest wyrazem świata, a nie nieznajomym w obcej krainie, fuksem świadomości w ślepym, głupim wszechświecie, jak uczy nas ewolucyjna nauka.

nacisk na teraźniejszość jest chyba najbardziej charakterystyczną cechą zen., W naszym zachodnim związku z czasem, w którym kompulsywnie wybieramy przeszłość, aby wyciągnąć z niej wnioski, a następnie projektujemy hipotetyczną przyszłość, w której te lekcje mogą być zastosowane, teraźniejszość została skompresowana do maleńkiego kawałka na tarczy zegara między ogromną przeszłością a nieskończoną przyszłością. Zen, bardziej niż cokolwiek innego, polega na odzyskiwaniu i rozszerzaniu teraźniejszości.,

stara się, abyś zrozumiał, nie kłócąc się o to, że nie ma sensu nigdzie się dostać, jeśli kiedy tam dotrzesz, jedyne, co robisz, to myślisz o dotarciu do innej przyszłej chwili. Życie istnieje w teraźniejszości lub w ogóle, a jeśli nie możesz pojąć, że po prostu żyjesz fantazją.

dla wszystkich pisarzy zen życie jest, jak dla Szekspira, podobne do snu – przemijające i nieistotne. Nie ma dla mnie „skały wieków”. Nie ma ochrony., Szukanie bezpieczeństwa, powiedział Watts, jest jak skakanie z klifu, trzymając się skały dla bezpieczeństwa-absurdalna iluzja. Wszystko mija i musisz umrzeć. Nie trać czasu na myślenie inaczej. Ani Budda, ani jego wyznawcy zen nie mieli czasu na jakiekolwiek wyobrażenie o życiu pozagrobowym. Doktrynę reinkarnacji można dokładniej postrzegać jako ciągłe odradzanie się, śmierć przez całe życie i ciągłe przychodzenie i odchodzenie uniwersalnej energii, której wszyscy jesteśmy częścią, przed i po śmierci.,

• jest to wyciąg z Aeon Magazine, nowego magazynu cyfrowego, który publikuje bezpłatny oryginalny esej każdego dnia tygodnia na temat nauki, sztuki, przyrody i kultury. Możesz przeczytać esej Tima Lotta na temat buddyzmu zen i Alana Wattsa w całości tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *